BE CREATIVE

Jesteśmy zdolni 👧👦









































Ciekawe opowiadanie.  





,,Magiczny klejnot”

Pewnego wieczoru sen długo nie przychodził. Łóżko wydawało mi się wyjątkowo niewygodne. Nie pomogło poprawienie poduszki i otwarcie okna. Nagle coś poruszyło się jakby w szafie. Wstałam z łóżka, podeszłam i otworzyłam ją. W środku nic nie było, wszystko leżało na swoim miejscu. Rozejrzałam się po pokoju, ale nic dziwnego nie zauważyłam i wróciłam do łóżka. Po około 10 minutach sytuacja powtórzyła się. Jednak tym razem znalazłam w szafie różowy klejnot. Kiedy wzięłam go do ręki i obróciłam, cos wciągnęło mnie do szafy. Znalazłam się w bardzo dziwnej krainie. Była tam noc, wszyscy spali. Tylko jednorożec  wstał z posłania i przywitał mnie ciepło i uświadomił, ze znajduję się w krainie snu. Było tam podobnie jak u nas. W ciągu dnia wszyscy normalnie funkcjonują , a w nocy śpią. Różnica polegała na tym, że cały czas chodzili w piżamach i czapkach, które wyglądem przypominały te Świętego Mikołaja. Miały tylko inny kolor. W ogóle kraina była tylko w pastelowych kolorach. Z niej przez portal można było dostać się do zaprzyjaźnionej krainy, która tak samo funkcjonowała. Różniła się jedynie tym, że była w kolorach neonowych. Pixi, bo tak miał na imię zaprzyjaźniony jednorożec obiecał mi, że następnego dnia oprowadzi mnie po obu krainach. Tymczasem zaproponowała mi nocleg w miejscowym hotelu. Ta propozycja mi się spodobała, ale obawiałam się, że rodzice będą się o mnie martwić. Wtedy jednak Pixi uspokoiła mnie i powiedziała, że w obu krainach dzień to u nas 1 minuta. Ta informacja bardzo mnie ucieszyła! Gdy już znalazłam się w pokoju hotelowym dowiedziałam się, że mogę przebywać w nim ile chcę i wracać w dowolnym momencie do tej krainy za pomocą cekina. W szafie wisiały piżamy w pastelowych i w neonowych kolorach. Ubrania były świetne! Szybko przebrałam się w pastelowy kostium i położyłam się do łóżka. W mgnieniu oka zasnęłam. Kiedy obudziłam się rankiem i spojrzałam przez okno wiele kotów, psów, misi, jednorożców i innych zwierząt chodziło już po chodnikach. Szybko umyłam się i wyszłam szukać Pixi. Gdy już spotkałyśmy się, poszłyśmy zwiedzać krainy. Zobaczyłam centrum miasta i pałace. W krainie neonowej był portal do mieszkańców podziemi – wrogów. Pixi powiedziała mi, że wszystko tam jest czarne. Nagle ziemia za trzęsła się i usłyszałyśmy komunikat. Brzmiał on tak: ,,Uwaga, uwaga mieszkańcy! Wrogowie zaatakowali obie krainy. Prosimy udać się do swoich mieszkań i hoteli.” Pixi powiedziała, że musimy jak najszybciej uciekać. Jednorożec przeteleportował nas do swojego domu. Wtedy opowiedziała mi o ich wrogach i o walkach z nimi. Dowiedziałam się również, że każdy na czas wojny każdy wykorzystuje magiczną kopułę i tęczowy promień, który odbiera moc rywalom. Wszyscy mieszkańcy mają ją w domach, a goście otrzymują ją w hotelach. Tak faktycznie było. Gdy wróciłam do pokoju w szafie leżał worek z napisem: ,,Zestaw awaryjny”. Wtedy usłyszałam drugi komunikat: ,,Prosimy, aby jutro każdy o 15:00 stanął do walki z rywalem.” Zamurowało mnie, ale stwierdziłam, że pomimo lęku będę walczyć. Cały dzień przesiedziałam na obmyślaniu strategii podejścia wroga. Po tak intensywnym dniu zasnęłam jeszcze szybciej niż poprzedniego dnia. Rano moją strategię omówiłam telefonicznie z Pixi, a ona przyznała mi, że miała podobną. Wszyscy mieszkańcy i przyjezdni swoje plany strategiczne wysyłali do władców obu krain po przez pocztę, a na 20 minut przed walką wyłaniali najlepszą i zgodnie z nią rozpoczynano bitwę. Wysłałyśmy więc z Pixi nasz plan i w napięciu oczekiwałyśmy na ogłoszenie decyzji władców. O 14:40 usłyszałam komunikat, że nasza strategia zwyciężyła! Bardzo się ucieszyłam. O 15:00 rozpoczęła się walka. Kiedy zobaczyłam przeciwników osłupiałam. Było ich zdecydowanie mniej, ale walczyli o wiele szybciej. Byłam spięta, ale ruszyłam do walki. Moc odebrałam aż dziesięciu rywalom. Bitwa zakończyła się zwycięstwem krainy pastelowej i neonowej. Byłam wycieńczona, ale cieszyłam się z wygranej. Postanowiłam, że czas wracać do domu. Zostałam przez wszystkich pożegnana. Obiecałam im, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Uściskałam Pixi i obróciłam klejnot i nagle znalazłam się w pokoju. Klejnot schowałam głęboko w szafie i położyłam się spać. Rano obudziłam się bardziej wypoczęta niż zwykle. Nikomu nic nie powiedziałam. Niedługo znowu wybiorę się do moich przyjaciół. Już nie mogę się doczekać!



Okładki do lektury 










05.03.2021 r. 

Nasze prace.











18.02.2021 r. 

W naszej szkole mamy wielu wspaniałych uczniów, którzy chcieliby zaprezentować Wam swoją twórczość. Zachęcamy do czytania i oglądania. 

Opowiadanie pierwsze- 18.02.2021 

                                                                            "Dżabal"

To, o czym chcę wam opowiedzieć, przydarzyło mi się pewnego jesiennego poranka

u mojego dziadka na wsi. Dzień wcześniej dziadek zadzwonił do nas z wiadomością, że

jutro będzie kopał ziemniaki. Nazajutrz cała nasza trójka już z samego rana zjawiła się na

wsi by pomóc w zbieraniu kartofli. Tego dnia było wyjątkowo gorąco, zupełnie jakby to był

środek lata a nie początek jesieni. Po godzinie zbierania i sortowania ziemniaków na

większe i mniejsze zrobiło mi się bardzo gorąco, więc postanowiłam odpocząć pod

rozłożystą jabłonią w sadzie babci Zosi. Gdy, tak siedziałam i rozkoszowałam się

przyjemnym cieniem jaki dawało drzewo, przebiegły dzieci sąsiadów dziadka. Już z daleka

było słychać jak wołały:

-Laura! Laura! Laura! Chodź szybko z nami! Musimy ci co ś koniecznie pokazać

-Co zapytałam z zaciekawieniem.

-Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz!

-Dobra obiecuję.

-To chodź z nami, pokażemy ci sekretne miejsce.

Dzieci zaprowadziły mnie do malinowego ogrodu. Wszędzie unosił się zapach soczystych malin, które chciało się jeść garściami. Już po chwili wszyscy staliśmy przed magiczną furtką, która prowadził a do pięknej dżungli pełnej egzotycznych roślin i zwierząt. Dzieci z zafascynowaniem opowiadały mi o tym miejscu. Zewsząd otaczały nas dzikie zwierzęta, nad naszymi głowami małpy bujały się na lianach, a z drzew bananowców zwisały ogromne kiście bananów, dookoła roztaczał się przyjemny zapach tropikalnych kwiatów, a w oddali było słychać świergot egzotycznych ptaków. I, gdy tak spacerowaliśmy, Monika wraz z Kubą wyjaśnili mi, że bardzo lubią tu przychodzić i spędzać każdą wolną chwilę. W pewnym momencie Kuba powiedział:

- Mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.

-Tak? Naprawdę zapytałam z niedowierzaniem, bo myślałam, że to już wszystko o czym chcieli mi powiedzieć. Wtedy, Monika jeszcze dodała:

-Zamknij oczy. Tylko szybko!

-Dobrze, dobrze, ale już nie mogę się doczekać co to będzie odpowiedziałam.

Chwilę później Kuba z ekscytacją w głosie wykrzyknął:

-Dobra, jesteśmy na miejscu, teraz możesz otworzyć oczy!

Jak tylko je otworzyłam ujrzałam olbrzymiego słonia z pięknymi białymi kłami. W pierwszej chwili trochę się przestraszyłam, ale dzieci uspokoiły mnie:

-Spokojnie, to nasz przyjaciel Dżabal, jest oswojony i nic ci nie zrobi. Może chcesz się na

nim przejechać zapytały.

Trochę wystraszona i zaniepokojona odpowiedziałam:

-Dobrze, spróbuję.

Dżabal przywitał się ze mną swoją trąba i wydał dźwięk na powitanie. Następnie pozwolił

całej naszej trójce usiąść na swoim grzbiecie. Gdy, tak jechaliśmy na słoniu przez dżunglę

ni stąd ni zowąd spadł mi na głowę ogromny owoc drzewa chlebowego, a wtedy ja spadłam

ze słonia krzycząc:

-Ała, ała, boli, boli!!!!

I, gdy tak krzyczałam, nagle usłyszałam głos mamy, która z niepokojem w głosie pytała

się mnie

-Lauruniu? Co się stało? Strasznie głośno krzyczałaś, że cię boli.

Wtedy otworzyłam oczy, a nade mną stała pochylona mama oraz reszta mojej rodzinki.

Wszyscy mieli przestraszone miny i z niepokojem mi się przyglądali. Później okazało się, że podczas przerwy w zbieraniu kartofli urządziłam sobie krótką drzemkę, z której wybudziło mnie spadające na moją głowę dorodne jabłko. Po tej niezwykłej przygodzie został mi niewielki guz na głowie i wspaniałe wspomnienia o dzikiej dżungli i niesamowitej przejażdżce na słoniu. Teraz wiem, gdzie na pewno któregoś dnia udam się na wakacje.

                                                                       Laura Chryń







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz